We czwartek znów uśmiechałam się sama do siebie czy to nie było piękne?:) BYŁO..
W piątek przyszła zła wiadomośc i wszystko runeło. Teraz? Jest lepiej troche za
dużo niepotrzebnego strachu...,ale słowo 'wypadek' nie jest zbyt dobrze wrózącym słowem...
Bardzo sie wystraszyłam,ale nic takiego sie nie stało. Szybka prędkośc,zakręt, rów i
zderzak troche rozwalony. Śpieszyli się do rodziny, najblizszych, bo dziś był pogrzeb
taty żony mojego wujka... Naszczęście nic się nie stało! Uf.. # Szczęście jest
bardzo ulotne...tylko, dlaczego zawsze musimy za to płacić jakąś złą wiadomoscia, która
przychodzi tak niespodziewanie jak szczęście?...# Postaram się zapomnieć o tym
co mnie wprawiło w taki chwilowy i mily stan czwartkowy:). Wtedy znów się zapomniałam i
przestałam patrzeć realnie na świat...Takie nic,a sprawiło mnie szczęśliwą na chwile:).
No i jak tu sie nie cieszyc? Ale teraz już koniec. Nie warto o tym myśleć.
To nawet było mniej niż nic. #...
ps. tyle osob czyta tego bloga i nikt nie komentuje?
Kochana, wykorzystuj każdą nadarzającą się okazję, by się śmiać i cieszyć, bo jak sama zauważyłaś, niewiele jest takich szczęśliwych chwil. Może należałoby zacząć je sobie stwarzać :>? Pozdrawiam gorąco :*.
Dodaj komentarz